czwartek, 25 czerwca 2015

Letnie ponczo - 21/52 projekt 2015.

     Kończy się rok szkolny, zaczynają wakacje i w tym roku szybciutko, bo już w sobotę, Zuza wyjeżdża na kolonie. W związku z tym przedstawię Wam dziś mój 21 projekt, który dosłownie przed chwilą, wyszedł spod mojej maszyny. Uszytek powstał z potrzeby chwili, wygodny na plażę i jako bluzka też.

     Pomysł wpadł nam - mnie i Zuzi przy przeglądaniu burdy, dokładnie nr 2/2015. Nie jest to rzecz szczególnie skomplikowana, więc polecam tym, którzy jak ja, nie są super wprawieni w szycie :).


Ponczo Zuzy.


    Na początek duuuuży prostokąt, u nas z zaokrąglonymi rogami, połączony z dwóch, gdyż tak wzorek i wielkość pasowała.


Ponczo czy .... co?


     Jak widać w samym środeczku otworek, czyli nasz dekolt... w tym miejscu pojawiła się niepewność - z czego podkrój? nie byłam pewna, czy materiał ma być rozciągliwy czy nie, ale od czego są koleżanki po fachu...? dziękuję za rady ;). Tak więc za wskazówkami podkrój zrobiłam z tej samego samego.



Lewa strona.



Prawa strona.
     Dekolt na koniec przestebnowałam, całość poncza wykończyłam owerlokiem i obszyłam pomponikami ;). 


Brzeg z pomponami.


     Pacy niewiele, efekt końcowy fajny, córka zadowolona - czego chcieć więcej? ;)

W całej okazałości ;).


     No może tylko pięknej słonecznej pogody, czego Wam i sobie życzę. Pozdrawiam, dziękuję za odwiedziny i zapraszam do grona obserwatorów oraz do podzielenia się Waszymi spostrzeżeniami i radami co do mojego szycia.



poniedziałek, 15 czerwca 2015

Fason letniej sukienki, który mnie bardzo miło zaskoczył... - 20/52 projekt 2015

     Dziś za oknem szaro buro i ponuro, więc ja na przekór, pokażę Wam letnio sukienkę, którą w ostatnim czasie uszyłam sobie w szkole. Sam fason nie jest zbyt skomplikowany ale też nie myślałabym o takim dla siebie, gdyby nie porady koleżanek z kursu... Jakoś wcześniej omijałam takie sukienki, pewna, że tylko pogrubiają, nie do końca idealną mą sylwetkę... 


Ot i ja w owej sukience...

     Jak widać, sukienka jest prosta z niewielkim "nietoperzowym", tylko spadającym rękawkiem. Szyłam ją z wykorzystaniem konstrukcji na bluzkę podstawową, gdyż miałam taką pod ręką, ale wydaje mi się, że nie jest to niezbędne. W każdym razie, sukienka została poszerzona w stosunku do bluzki, gdyż miała być luźna z gumką w pasie. Gumkę wciągnęłam w tunel, doszyty po lewej stronie.


Tunel z gumką.

     Wspomniany rękawek wykończyłam owerlockiem, podwinęłam na tyle, ile zabierały szwy boczne, bo w zasadzie tył i przód sukienki, to dwa prostokąty, nico zwężane do dołu, żeby bardzo "bufiasta" od talii nie była.

Rękawek od lewej strony.

          Najwięcej "zabawy" miałam z dekoltem...  Dekolt jest z tzw. pionowym pęknięciem. Niestety materiału było na styk i wewnętrzna część musiała być zszywana z kawałków. Estetyki sukienki to nie zmniejszyło, ale szycia więcej ;). Tak więc, po wyrysowaniu dekoltu, podklejeniu flizeliną trzeba była doszyć podkrój do sukienki... Poszpilkowałam, zęby zacisnęłam i poszło... nie taki diabeł straszny... Dalej ponacinałam łuki i z wielką ilością pary przyprasowałam na gładko.

Dekolt od lewej strony.


Nacinanie łuków.

     Na koniec, po ustaleniu długości, zakończyłam dół owerlokiem i podwinęłam.

Dół sukienki.

     Nieskromnie powiem, że uwielbiam tą sukienkę, najpierw moje serce podbił sam materiał, wzór. Trochę poleżakował, bo nie umiałam się zdecydować, co z niego chcę... Dobre dusze doradziły fason, w którym czuję się na prawdę dobrze i polecam ;)

     Dziękuję Wam za odwiedziny i wszystkie komentarze, jak zwykle proszę o następne z Waszym zdaniem. Pozdrawiam serdecznie ;).







poniedziałek, 8 czerwca 2015

Meble z palet - 19/52 projekt 2015

     Pogoda piękna, dni dłuższe ale niestety czasu jakby mniej... Dziś pokażę Wam złożony projekt, który robiłam dla siostry. Złożony, gdyż składał się z dwóch etapów:
1. obróbka samych palet
2. szycie siedzisk , poduch.

Pierwsza robocza wersja.

     Lubię takie ręczne prace, więc z chęcią się podjęłam. Na początku, dzięki mocy facebooka, udało nam się zdobyć same palety, jedynie za koszt transportu - 20zł - wielkie podziękowania dla Ofiarodarcy ;). Palety oszlifowałam papierem ściernym, na szczęście były w dobrym stanie, więc nie trwało to długo, następnie z pomocą mojej Zuzi pomalowałam całe drewno. Siostra Monia, niecierpliwy człowiek, pozbijała pięknie metalowymi łącznikami i... została dekoracja ;).


     Jako podstawy do dekoracji posłużyły wysłużone, nie używane  materace - na długą "kanapę" jeden gruby na 10 cm a na mniejsze siedziska cieńszy, ok.3-4 cm., podzielony na pół. Wszystkie dostały poszewki, dwa mniejsze u szyte jak jaśki z zaszewką a ten duży ma wlot "od tyłu",i klapkę zawiązywaną w czterech miejscach troczkami.

Duży, gruby materac-siedzisko.

Mniejsze siedzisko.

     Dla wygody i ozdoby powstały poduchy, wg prototypu z Poli pokoju, co opisywałam tutaj, aczkolwiek dodatkowo są jeszcze poduchy i wałek cukierkowe ;).


Mały cukierek.

Długi wałek.

     Ostatnią rzeczą, jaką szyłam do kompletu był obrus... Prosty, dwukolorowy i co.... i tak wymierzyłam, że jest deko za mały... miał leżeć prosto i opadać na boki...


i nie do końca taki obrus....

     I tak moja praca dobiegła końca... a kwiatuszki w drewnianej skrzynce są przysłowiową kropką nad "i"....


Cały paletowy komplet wypoczynkowy.

     Mam nadzieję, że pogoda dopisze i mebelki dobrze posłużą właścicielom ;).

Bardzo dziękuję za Wasze odwiedziny, komentarze i zapraszam ponownie...